Recenzja z teatru

Uczniowie klas 1h, 1f i 2f wybrali się na przedstawienie „Marat Sade”  w reżyserii Marcina Libery do Teatru Współczesnego. Przedstawienie zrealizowano na podstawie sztuki Petera Weissa pt. „Męczeństwo i śmierć Jean Paul Marata przedstawione przez zespół aktorski przytułku w Charenton pod kierownictwem pana de Sade”. Spektakl podobał się uczniom, był dla nich nowatorski, większość z nich po raz pierwszy zetknęła się z grą aktorską podczas antraktu i grą do widza…. A oto, co uczniowie mówili:

Spektakl Marat/Sade Marcina Libera był prawdziwą ucztą dla oka ; gra światłem, wyraziste cienie podkreślające sylwetki postaci i ta bryła, w której siedzą bohaterowie- rewolucjoniści, wypełniona parą w końcowej scenie dramy…to było coś fantastycznego !
Zachwyciła mnie przede wszystkim kreatywność scenografów Marata. Uważam, że wykorzystanie skrzyń na instrumenty muzyczne do przedstawienia idyllicznej kochanków przejażdżki na koniach była wspaniałym pomysłem, tak samo jak użycie ich do sceny pokazania pracujących gilotyn w czasie Rewolucji Francuskiej.
Inscenizacja Rewolucji Francuskiej w wydaniu obłąkanych więźniów z przytułku w Charenton potęgowała poczucie chaosu, którym owładnięty był przewrót we Francji w dobie Oświecenia. Widać było, jak lud zatraca się, gubi sens walki i ostatecznie zaślepiony zemstą morduje ludzi i napawa się tym widokiem. Przedstawianie  skłoniło do gorzkiej i bolesnej  refleksji nad otaczającym mnie światem, nad jego przykrą niezmiennością.

Z pewnością jest to spektakl godny polecenia/ Basia Furyk z II F

Marat/Sade jest przedstawieniem sarkastycznie obrazującym mechanizmy działania świata podczas Rewolucji Francuskiej, a także nawiązującym do porządków politycznych czasów współczesnych  Błyskotliwi bohaterowie i ich rymowane kwestie sprawiają wrażenie jakby zostały napisane, by zachęcić aktorów do wplecenia do swych ról własnej interpretacji mechanizmu historii podczas trwania sztuki. Dzięki temu, przy oglądaniu widz potrafi z wielką naturalnością wczuć się w historię i wyjątkowy klimat dzieła. Sceną, która wywarła na mnie mocne wrażenie, była scena morderstwa Marata. Karolina, która już na początku spektaklu ćwiczyła swą kwestię zdawała się być obojętna, jakby nie przywiązywała wagi do swej roli. Z czasem jednak zaczęła tworzyć się w niej determinacja i chęć mordu, której finał, w zamkniętym przezroczystym pomieszczeniu,  przedstawiony został w sposób niezwykły – rozemocjonowanie i agresywność zabójczyni kontrastowała z obojętnością i opanowaniem świadków zdarzenia oraz ulotnym białym dymem, powoli wypełniającym przestrzeń. / Justyna Orda z 1F

Spektakl  rozpoczyna się ukazaniem obrazu Eugène Delacroix dotyczącego Rewolucji Francuskiej, którą właśnie przedstawiała sztuka. Aktorzy, ucharakteryzowani na więźniów, biedotę, idealnie odegrali swoje role, zachowując się odrażająco, obrzydliwie, używając wulgarnego języka oraz gestów. Wśród nich był również Marat, który wydawał się być najbardziej inteligentny. Cały czas Marat, jako lewicowy dziennikarz, krytykuje absolutyzm, krytyka poda  pod adresem monarchy. Biedacy, chcieli zmiany, nie chcieli być już upadlani, chcieli żyć godnie, raził ich przepych życia arystokracji i dworu królewskiego. W spektaklu  przewijał się motyw choroby Marata; mowa tu o syfilisie, doskwierał mu ciągły świąd oraz ból. Co jakiś czas Marat wchodził do wanny z wodą, aby załagodzić  cierpienie. Jest nawiązanie do obrazu Dawida „Śmierć Marata”. Kolejną ważną postacią był Marquis de Sade.  Markiz był bardzo kontrowersyjnym, obrazoburczym pisarzem, który przeszedł do historii jako jeden z uczestników orgii trwającej 120 dni. Niespodziewana była też interakcja aktorów z publiką, gdy rewolucjoniści werbują  widzów dla rewolucji we foyer. Finałowa scena odbywała się jednak na scenie w saunie, gdzie zostało pokazane bardzo brutalne zabójstwo Marata dokonane przez Charlotte Corday, która przyszła do jego domu i zasztyletowała go, gdy zażywał kąpieli we własnej wannie. W spektaklu występuje tylko jedna kobieta, która czyta Deklarację praw człowieka i obywatela, przy czym należy pamiętać, że w dobie rewolucji obywatelem i CZŁOWIEKIEM BYŁ TYLKO MĘŻCZYZNA. / Kacper Jon z II F

chevron-downmenu-circlecross-circle